Kliknij przycisk i otwórz MENU >>
Niezmordowany człowiek z żelaza, czyli Rafał Borowiak, nie przestaje zadziwiać swoich kibiców. Zwykły triathlon to za mało? Postanowił pobiec go w górach, na trasie mającej… 6 km przewyższeń.

Rafał Borowiak

16 czerwca wziął udział w imprezie o nazwie Diablak Beskid Extreme Triathlon, jednej z najbardziej wymagających imprez tego typu w Polsce i Europie. Do zaliczenia miał 3.8 km pływania, 180 km na rowerze i 45 km górskiego biegu z metą na Babiej Górze, która wznosi się 1725 metrów n.p.m.

Cały dystans zaliczył w czasie 14 godzin 21 minut i 16 sekund, co dało mu trzecie miejsce w klasyfikacji open. O skali trudności świadczy liczba osób, które ukończyły zawody. Do podjęcia wyzwania zgłosiło się 43 śmiałków, na mecie zameldowało tylko 28 z nich.

Jak na trasie radził sobie Rafał Borowiak? Zapraszamy na jego relację.

---

Punktualnie o 04:00 rozpoczął się wyścig od pływania w Jeziorze Żywieckim. Start miał miejsce przy zaporze a odcinek kończył się na plaży miejskiej. Tam zlokalizowana była również strefa zmian T1. Z wody wychodzę trzeci ze stratą około 2 min. do pierwszego. Trasa rowerowa to dwie pętle po 90km każda. Profil górski z dwukrotnym podjazdem na Biały Krzyż, Kubalonkę i Salmopol, o łącznych wzniesieniach 3200 m. Przy wstawianiu roweru do T1 było sporo śmiechu innych zawodników ze względu na małą kasetę, która miałem zamontowaną i padały pytania jak mam zamiar podjechać pod te góry. Jednak na trasie śmiech się skończył. Noga zapodała dobrze i po 50 km wyszedłem na prowadzenie w wyścigu.

W życiu trzeba jednak tez mieć szczęście. Trasa była otwarta na całej długości dla ruchu publicznego. Przed wjazdem do centrum Żywca dwa razy muszę czekać na przejeździe kolejowym (IC 461 i IC 329 - miałem czas zapamiętać). Starta czasowa około 8 min., do tego jeszcze konieczność skorzystania toalety i niestety tracę prowadzenie. Strefa zmian T2 usytuowana była na malowniczym rynku w Żywcu. Na trasę biegową ruszam z wysokości 345 m n.p.m. Ten etap triathlonu to 45km biegu górskiego na szczyt Babiej Góry, zwany Diablakiem, na wysokość 1725 m n.p.m. Po drodze do zdobycia takie wzniesienia jak Jaworzyna, Mędralowa czy Mała Babia Góra. Ogólnie wiedziałem co mnie czeka, ponieważ pokonałem ten dystans podczas przygotowań w kwietniu.

Ostatni etap, czyli bieg pokonuję z bezpośrednim supportem Marcina, Grześka i Łukasza. Jest więc raźniej i można spokojnie zmierzać do celu. Tempo jest jednak za wolne i tracę drugą pozycję. Pojawia się informacja, że zbliżają się również następni zawodnicy, tak więc trzeba było uruchomić rezerwy i dać z siebie wszystko. Ostatecznie kończę na trzecim miejscu z czasem 14h 21min 16sek.

Dziękuje bardzo całemu teamowi (Grzegorz Jokś, Marcin Topolski, Łukasz Cieślak) za świetną pomoc na trasie i wdrapanie się ze mną na szczyt. Niezapomniane chwile. Cieszę się również ze mogłem godnie reprezentować nasze miasto. Całe przedsięwzięcie nie miałoby miejsca, gdyby nie wsparcie finansowe i techniczne firmy Jokś Budowa Maszyn Sp. z o.o. (Paweł Jokś i Grzegorz Jokś), która od samego początku (kiedy wyniki były poniżej przeciętnych) wspierała mnie pod każdym możliwym względem. Dziękuję bardzo za wiarę we mnie i zaufanie. Dziękuję również wszystkim, którzy trzymali za mnie kciuki i dopingowali na wszystkie możliwe sposoby jak i niespodziankę na szczycie.
 
Spodobał Ci się artykuł? Daj lajka i udostępnij dalej. Dziękujemy :)

Chcesz dodać komentarz do artykułu? Zaloguj się lub zarejestruj swoje konto na portalu.