Kliknij przycisk i otwórz MENU >>
25 lutego w Collegium Polonicum odbyło się drugie w historii naszego miasta dyktando. Wzięło w nim udział 38 osób, w tym wiele znanych z życia publicznego postaci . Uczestnicy popełnili od 7 do 60 błędów. Najlepiej dyktando napisała Agniesza Ewa Nowak.

Wśród słubiczan najlepiej spisał się Tomasz Stefański, na co dzień zastępca dyrektora słubickiego SMOKA. Drugie miejsce zajęła Hanna Michalska, skarbnik Gminy Słubice, a na trzeciej pozycji uplasował się Wojciech Obrembski, dziennikarz. Tegoroczne dyktando przygotował Jan Zgrzywa - wykładowca w Collegium Polonicum na kierunku Filologia Polska dla Cudzoziemców.

Laureaci konkursu

Kategoria Studenci
  1. Agnieszka Ewa Nowak
  2. Ewa Zegler-Poleska
  3. Martyna Grosicka
 Kategoria Uczniowie
  1. Marlena Cybulska
  2. Łukasz Ounowski
  3. Maciej Korneluk
Kategoria Słubiczanie
  1. Tomasz Stefański
  2. Hanna Michalska
  3. Wojciech Obremski


Tekst finałowy

Zima zmierza ku końcowi. Śnieg z dnia na dzień traci zdobywane ongiś szturmem, niemalże z bonapartowską skutecznością, przyczółki; porównanie nie najgorsze, lecz bonapartystom byłoby nie w smak. Sam jednakże Korsykanin, podobnie jak niejeden ze współczesnych słubiczan, mógł wyartykułować swój podziw dla nieokiełznywalnej zimy i rzec: „Superzima!”. W duszy już wkrótce nie cesarza, lecz banity rozgrywała się wówczas na pewno wewnętrzna batalia dwóch prauczuć: nadziei z maksidołem, mówiąc dosadnie. Niechybnie w umysłach społeczności nadgraniczno-nadodrzańskiego grodu toczył się podobny bój.

Część z Lubuszan, bo nieodzownie wschodni słubfurtczycy do nich należą, przyjmowała zimę z dobrodziejstwem inwentarza, nawet wtedy, gdy ona, jak bezwzględna Amazonka, raziła Odrę strzałą mrozu, by postawić kropkę nad i. Niektórzy zaś z mieszkańców upatrywali w tym geście postawienia sprawy na ostrzu noża, gdyż niespływanie swobodne wód rzeki, na co dzień spokojnej, aczkolwiek niekiedy chimerycznej i hardej, skutkować może powodzią.

Ci pierwsi bezkompromisowo odważną postawą nawiązują do najlepszych cech swoich przodków – Kresowiaków, przybyłych w wyniku pojałtańskich przetasowań nad zachodnią granicę Rzeczpospolitej z jej niegdysiejszych wschodnich rubieży. Oni z półzimą nie znajdą wspólnego języka. Do drugich, pochodzących od nie-Kresowian, którzy nie są za pan brat z podzerową oraz śnieżną aurą i którym dech zapiera widok sponiewieranej, bezwolnej rzeki, należałoby wyciągnąć pomocną dłoń.
Spodobał Ci się artykuł? Daj lajka i udostępnij dalej. Dziękujemy :)

Chcesz dodać komentarz do artykułu? Zaloguj się lub zarejestruj swoje konto na portalu.